Jeżeli wybieracie się na Zanzibar i lubicie plaże, które wyglądają jak z pocztówki, Nakupenda jest obowiązkowym punktem. My pojechaliśmy tam z żoną i córką i… serio, wygląda dokładnie tak, jak na zdjęciach.
Zaczęliśmy w Nungwi – to północ wyspy, więc trzeba było trochę przejechać do Stone Town. Tam wsiadaliśmy na szybką motorówkę i ruszyliśmy na Prison Island. Changuu, bo tak się też nazywa, słynie z olbrzymich żółwi. Córka była zachwycona karmieniem ich sałatą, a my obejrzeliśmy dawne budynki więzienne – całkiem ciekawy przystanek przed właściwą plażą. 🐢
Po krótkim zwiedzaniu popłynęliśmy dalej – prosto na Nakupendę. I od razu wiadomo, skąd ta cała sława: biały piasek, turkusowa woda i wrażenie, że jesteś na „wyspie znikającej w oceanie”. Idealne miejsce na snorkeling – rybki kolorowe jak w bajce, koralowce do oglądania z powierzchni albo pod wodą, totalny relaks. 🤿
Po kąpieli czekał na nas lunch – owoce morza w najlepszym wydaniu: krewetki, homar, ośmiornice, kalmary i świeże owoce. Wszystko pod namiotem na piasku, z widokiem na ocean. Prostota i smak w najlepszym wydaniu. 🦐🦞
Wycieczka kosztowała około 120 USD za osobę i obejmowała transport z Nungwi, motorówkę, Prison Island, Nakupendę, snorkeling i lunch. Przewodnik był bardzo miły i wprowadzał luźną atmosferę przez cały dzień.
Jeżeli planujecie rodzinny wypad albo po prostu szukacie plaży „wow” na Zanzibarze – Nakupenda + Prison Island to strzał w dziesiątkę. Pamiętajcie tylko, że wyspa pojawia się i znika w zależności od odpływu, więc warto sprawdzić godziny, żeby trafić na płaski piasek.
📌 Tip: zabierzcie maskę do snorkelingu, krem z filtrem i aparat – kolory oceanu są naprawdę niesamowite.
ziarenko – kawa☕️ podróże🌍 i smak przygody🚣♂️ / 🚵♀️ / 🧗♂️

