Nie ma wielu miejsc w Europie, które potrafią dać tyle słońca, zieleni i dobrej energii w środku zimy. A Madera to właśnie taki wyjątek. W lutym, kiedy w Polsce jeszcze króluje szarość, my z żoną i córką wsiedliśmy w samolot (z Katowic bezpośrednio, a powrót z przesiadką w Mediolanie) i wylądowaliśmy w świecie wiecznej wiosny. Przez tydzień mieszkaliśmy w Funchal, stolicy wyspy, i każdego dnia ruszaliśmy w inną stronę, odkrywając kolejne cuda tego niewielkiego, a jednak nieskończenie różnorodnego kawałka ziemi pośrodku Atlantyku.
Funchal – nasz dom na tydzień
Zaczęliśmy spokojnie. Funchal to miasto, które żyje w rytmie oceanu. Rankiem budziliśmy się z widokiem na port i zapach świeżo mielonej kawy z pobliskiej kawiarni. Tutaj nikt się nie spieszy – ludzie witają dzień powoli, a kawa to nie napój, tylko rytuał.
Naszym ulubionym miejscem na poranną kawę stała się Café do Teatro, tuż obok ogrodów miejskich. Aromat espresso mieszał się tam z zapachem kwiatów i odgłosem mew. Jeśli chcesz poczuć klimat miasta, to właśnie tam – w cieniu palm i eukaliptusów – najlepiej zaczyna się dzień.
Funchal to też świetna baza wypadowa. Wszystko jest blisko – stąd w godzinę dojedziesz niemal w każdy zakątek wyspy. Wypożyczyliśmy samochód już pierwszego dnia z odbiorem na lotnisku, bo wiedzieliśmy, że na Maderze nie da się siedzieć w miejscu.
Drogi jak serpentyny emocji
Jeśli planujesz objechać Maderę samochodem (my wynajeliśmy samochód w mega przyjaznej wypożyczalni samochodów Funchal Car Hire) – przygotuj się na coś wyjątkowego. Tu nie ma autostrad w klasycznym sensie, a każda trasa jest przygodą samą w sobie. Góry schodzą prosto do oceanu, a tunele łączą doliny, jakby ktoś rzeźbił wulkaniczną skałę specjalnie dla kierowców-podróżników.
Na początku może wydawać się stromo, momentami wręcz „na granicy rozsądku” – ale każdy zakręt wynagradza widokiem, który zapiera dech. Miejscowi prowadzą z precyzją, jakby byli częścią krajobrazu. My też szybko nauczyliśmy się tego rytmu ale muszę przyznać, że miejscami było grubo.
Ribeira da Janela – huśtawka dla dwojga i ocean bez końca
Jednym z miejsc, które zostaną w naszej pamięci na zawsze, jest Ribeira da Janela – maleńka wioska na północy wyspy, znana z charakterystycznych skalnych formacji wyrastających z oceanu. Ale to nie skały były naszym celem.

Huśtając się z żoną, czułem, że czas zwalnia. Wiatr pachniał solą, a fale biły o skały kilka metrów niżej. Dla takich chwil warto przelecieć pół Europy.
Na końcu krętej drogi, ponad klifem, znaleźliśmy coś wyjątkowego – huśtawkę dla dwojga z widokiem na ocean. Nie ma tu tłumów, żadnych barier ani kolejek do zdjęć. Tylko Ty, drugi człowiek i Atlantyk po horyzont.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w São Vicente, gdzie przypadkiem trafiliśmy na mały lokal z cudownym bolo do caco – tradycyjnym maderskim pieczywem, które smakuje najlepiej na ciepło z masłem czosnkowym. O tym miejscu pisałem już kiedyś w artykule „Bolo do Caco na spontanie w São Vicente”. Jeśli jesteś w okolicy – nie przechodź obojętnie.
Las Fanal – baśniowa kraina w chmurach
Nie da się mówić o Maderze, nie wspominając Lasu Fanal. To miejsce wygląda jak z innej planety – mgła, stare drzewa laurowe o skręconych konarach, zielony mech na ziemi. Byliśmy tam o poranku, kiedy słońce próbowało przebić się przez chmury – efekt był magiczny.
Córka mówiła, że to jak spacer w zaczarowanym lesie. I miała rację.
Dorośli stoją tam w ciszy, bo trudno cokolwiek powiedzieć, gdy natura pokazuje swoje najbardziej tajemnicze oblicze.
Więcej o tym miejscu opisałem w osobnym wpisie „Las Fanal – baśniowa kraina Madery”.
Pico do Arieiro – kawa na dachu wyspy
Jednego dnia postanowiliśmy wstać wcześnie i ruszyć wysoko, tam, gdzie chmury są pod stopami. Pico do Arieiro to trzecie co do wysokości wzniesienie Madery, ale zdecydowanie najbardziej dostępne i spektakularne.
Droga na szczyt to serpentyna widoków – od zielonych dolin po skały wyrastające wprost z morza mgieł. Na górze czeka kawiarnia, w której espresso smakuje inaczej. Może to przez wysokość, może przez widok, a może po prostu przez ten moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że pijesz kawę nad chmurami.
To doświadczenie opisałem szerzej tutaj: „Pico do Arieiro – Kawka na szczycie”.
Zachód słońca nad Cabo Girão
Jeśli szukasz miejsca, by zakończyć dzień w wielkim stylu – pojedź na Cabo Girão. To jedno z najwyższych klifowych punktów widokowych w Europie (589 metrów nad poziomem morza). Platforma ze szklaną podłogą potrafi przyprawić o lekki zawrót głowy, ale widok… jest wart wszystkiego.
W lutym słońce zachodzi tu późnym popołudniem. Usiądź z kawą (tak, zawsze warto mieć termos albo espresso z lokalnej kawiarni) i po prostu patrz.
Jedzenie z duszą i zapach morza
Madera nie jest wielka, ale każdy jej region ma swoje smaki.
Na północy królują proste dania rybne – najczęściej espada (pałasz atlantycki), często podawana z bananem i sosem z marakui. Brzmi dziwnie? Spróbuj, zanim ocenisz.
Na południu, w okolicach Funchal, dominują aromatyczne steki, świeże owoce morza i wina, które idealnie pasują do zachodów słońca.
W Funchal polecam restaurację Casal da Penha – trochę poza ścisłym centrum, ale z tarasem z widokiem na ocean. Świetna kuchnia, lokalne wino i obsługa, która traktuje Cię jak gościa, nie klienta.
Pogoda w lutym – wiosna w pełni
Luty na Maderze to nie lato, ale… zdecydowanie wiosna. Temperatury w dzień utrzymują się w okolicach 18–22°C, a słońce potrafi przypiec jak w kwietniu. Rano i wieczorem przydaje się bluza, ale nie jest zimno.
W górach pogoda zmienia się w kilka minut, dlatego warto mieć w aucie lekki polar i kurtkę przeciwdeszczową.
Największy plus lutego? Brak tłumów. Szlaki są puste, parkingi wolne, a miejscowi mają czas pogadać.
Madera z dzieckiem – czy warto?
Zdecydowanie tak. Nasza córka była zachwycona – od huśtawki w Ribeira da Janela, przez spacer po lesie Fanal, po obserwowanie delfinów z portu w Funchal. Wyspa jest bezpieczna, czysta i bardzo przyjazna rodzinom.
Warto jednak pamiętać, że nie wszystkie szlaki są łatwe – niektóre lewady mają strome odcinki, więc lepiej wybierać krótsze trasy (np. Levada dos Balcões – krótka, malownicza i łatwa).
Kawa na wyspie – małe espresso, wielka kultura
Na Maderze kawa jest jak oddech – towarzyszy od rana do wieczora.
Najczęściej serwują espresso lub café cortado (z odrobiną mleka).
Wiele lokali ma swój własny sposób podawania – czasem z małym ciastkiem, czasem z widokiem, który sam w sobie jest deserem.
W małych miasteczkach polecam zamawiać „um café”, a nie „espresso” – to lokalny zwrot, który od razu przełamuje barierę.
Nasze ulubione momenty
- Poranek w Funchal – spacer po nabrzeżu, zapach kawy i świeże owoce na Mercado dos Lavradores.
- Mglisty Fanal – cisza i drzewa, które wyglądają jak z baśni.
- Huśtawka w Ribeira da Janela – prostota i szczęście.
- Kawa na Pico do Arieiro – moment, w którym świat zatrzymał się na kilka minut.
- Kolacja w Casal da Penha – dźwięk fal i kieliszek maderskiego wina.
Praktyczne wskazówki
- Samochód: konieczność. Bez auta ominiesz połowę Madery. Warto wybrać coś z mocniejszym silnikiem – górskie podjazdy potrafią dać w kość.
- Drogi: są dobrej jakości, ale wąskie i strome. Jeździj spokojnie, miejscowi znają każdy zakręt.
- Paliwo: tańsze niż w kontynentalnej Portugalii.
- Nocleg: Funchal to najlepsza baza – centralna, pełna restauracji, kawiarni i atrakcji.
- Internet: niemal wszędzie działa świetnie LTE.
- Język: po portugalsku, ale większość ludzi mówi po angielsku.
- Pamiątki: lokalny miód, wino Madeira, Poncha i ceramika z Camacha.
Madera – więcej niż wyspa
Kiedy wracaliśmy do Funchal ostatniego dnia, jechaliśmy w milczeniu. Nie z braku słów, tylko z tego uczucia, które pojawia się, gdy coś Cię naprawdę poruszy.
Madera nie jest tylko miejscem – to stan ducha.
To miejsce, które uczy prostoty: że wystarczy kawa, widok i kilka chwil z bliskimi, by czuć się szczęśliwym.
I właśnie za to ją pokochałem.
Jeśli szukasz miejsca, gdzie w lutym możesz zobaczyć zieleń, słońce i ocean, a jednocześnie poczuć spokój, który rzadko zdarza się w Europie – Madera jest idealna.
Zabierz tam bliskich, wypożycz samochód, pozwól sobie zgubić się na chwilę.
A potem wróć – może tak jak my – z sercem pełnym wdzięczności i głową pełną wspomnień.
Bo Madera nie znika po powrocie. Zostaje w Tobie.

